elektryczny elektryczny
42
BLOG

Rycerze i zamczyska na Woronicza

elektryczny elektryczny Polityka Obserwuj notkę 3

Słyszałem (tj. właściwie czytałem) kiedyś opinię, że świat tzw. ponowoczesny zbliża się w wielu dziedzinach do średniowiecza. Ktoś powoływał się na Umberto Eco; chodziło np. o skupianie się ludzi w małych grupkach, takich jak gmina czy grupa zainteresowań, a nie wielkich, takich jak naród. Tak to wygląda z punktu widzenia kulturalnospołecznego, ale również spojrzenie historyczno-polityczne wskazuje, że coś jest na rzeczy z tą średniowieczną decentralizacją.

Najprostsze analogie są takie, że UE czy ONZ można porównać do ówczesnego papiestwa i cesarstwa (czyli formalnych "opiekunów" całego świata z wyższego nadania), a komuny miejskie, posiadłości feudalne, republiki chłopskie - do dzisiejszych samorządów. Bardzo ważne były szczególnie te ostatnie, zazdrośnie broniące swojej odrębności i przywilejów przed nominalną zwierzchnością. Chyba jedyny byt polityczny wewnętrznie zdyscyplinowany stanowił Kościół z rozrzuconymi wszędzie latyfundiami. Jakaś analogia do niego to może dzisiejsze korporacje, też międzypaństwowe, też żądające od władz uznania swoich interesów i pomocy finansowej.

Dygresja (wspominam ze względu na słabą świadomość społeczną pewnych faktów): tak to wyglądało na Zachodzie, bo w naszym rejonie nie to, że były jakieś zapóźnienia, ale odmienna droga historyczna. Modzelewski (który poza tym, że trafił parę razy do więzienia, miał także osiągnięcia na polu badania wczesnych państw Piastów, Arpadów i Przemyślidów, a także naświetlania ich niefeudalnego, specyficznego charakteru) tak pisze w posłowiu do drugiego wydania swojej "Organizacji gospodarczej państwa piastowskiego" (PTPN, Poznań 2000, str. 234): [marksistowska] Teoria formacji (...) przekształca w uniwersalny schemat wybiórczą genealogię europejskiej kultury (...).Stereotyp ten raził mnie nie tylko w marksistowskim, ale i w liberalnym wydaniu; oba zakładały bowiem dla całej Europy (...) jedną drogę "historycznego rozwoju" z podziałem jedynie na przodujące centra i podążające ich śladem peryferie. Jeszcze za Jagiełły polska monarchia dorównywała pod względem organizacji potężnym wówczas zakonom rycerskim (Krzyżacy!) i republikom morskim (Wenecja), które chyba więcej miały wspólnego z nowożytnymi państwami niż ze współczesnym sobie feudalizmem. Ale nie minęło 200 lat i również mieliśmy swój czas anarchii szlacheckiej, wiodącej już wówczas niemal prosto do rozbiorów.

Jednak wspomniane podobieństwa w rodzaju Unia-Cesarstwo są, można by rzec, nawet nieco oklepane. Interesuje mnie natomiast podział państwa (w tym przypadku Polski) na jakby oddzielne twierdze, dzielnice, łupy - jak kto woli. Ujawniło się to trzy lata temu po przegranej PiS, kiedy to pojawiły się w słowniku bastiony IV RP, obejmujące Pałac Namiestnikowski, IPN czy TVP. O zamek na Woronicza toczyły się (toczą się?) może i groteskowe, ale nadzwyczaj ciekawe walki, z odwoływaniem prezesów, powoływaniem p.o. i niejasnym statusem członków rady. Obecnie, dzięki sojuszowi z inną kompanią zabijaków pod czerwoną chorągwią, rycerze Kaczyńskiego utrzymują tę fortecę mimo zakusów żołdaków Tuska. Ale już z innej fortecy, tej na Krakowskim Przedmieściu, niedługo trzeba będzie pewnie ustąpić. Chociaż - gdyby wykopać fosę... O najpotężniejszych zamczyskach możnowładczych, pod które nie podchodzi nawet król Donald (KRUS), już nie wspominam.

Ciekaw jestem tylko, co zrobią nasi dzielnicowi władcy, gdy pojawi się realne zagrożenie - zapewne będzie to okazja do wycięcia iksów z IPN-u, a igreków jeszcze skądinąd. Stawiacie sobie ambitny cel zjednoczenia Europy. Ja proponuję skromniejszy - zacznijmy może od zjednoczenia Polski.

elektryczny
O mnie elektryczny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka