elektryczny elektryczny
28
BLOG

Świadomość polskich elit - Rosja, Niemcy i Wielka Wojna

elektryczny elektryczny Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Wywiad we Wprost (na okładce 28 II br.) "Musimy elastyczniej dobierać dostawców" zaszokował mnie. I nie chodzi mi tu wcale o meritum (dywersyfikacja energii - nawet rozsądnie, stosunkowo), ale o to, co pan profesor (politologii w Nowym Sączu) W. Marciniak powiedział niejako mimochodem, nie bez racji jakby tylekroć klepaną oczywistość. Zwykle pisze się w takich wypadkach, że się czyta passus dwa razy, przeciera oczy ze zdumienia itd. i tak to mniej więcej wyglądało. Otóż nam doświadczenie historyczne podpowiada, żezbliżenie niemiecko-rosyjskie dwa razy zakończyło się wojną światową. Śpieszę donieść, że carat w I wojnie światowej walczył ramię w ramię razem z zachodnimi demokracjami przeciwko Cesarstwu Niemieckiemu i Austro-Węgrom.

Nawet jeżeli p. Marciniak się przejęzyczył, to redakcja tygodnika, który chce uchodzić za opiniotwórczy, powinna poprawić w tekście tak ewidentny błąd. Nikt taki we "Wprost" nie znalazł się (może chcąc sobie radzić z problemami finansowymi, wylali wszystkich, którzy uważali trochę na lekcjach historii w podstawówce).

To smutne, że dziś profesor nauk humanistycznych (o ścisłych nie wspominając) czy redaktor może nie mieć większego pojęcia o historii przed powstaniem Ligi Narodów. Może poza tym, że średniowiecze było mroczne, biliśmy się chyba kiedyś z jakimiś Krzyżakami (ale może chodziło o sędziego Kryżego lub jego przodków z czasów Bolesława Jagiełly?), a XIX w. to okres strasznego imperializmu. Jakie się wtedy ma wąskie horyzonty - jak można zrozumieć świat sobie współczesny, nie znając innego świata - choć przecież jednocześnie tego samego, ludzkiego?

W dodatku mówimy o dziejowym fakcie, który akurat szczególnie członkowi elity polskiego społeczeństwa powinien być znany. Bowiem właśnie rozbrat Rosji i Niemiec na przełomie XIX/XX w. umożliwił Wielką Wojnę w jej historycznym kształcie. Dotychczas porozumienie Prus z caratem było cementowane przez polskie dążenia do wytworzenia odrębnego, narodowego państwa, które to dążenia manifestowały się w powstaniach. Racja stanu Berlina i Petersburga popychała obie stolice do współpracy w utrzymywaniu status quo. Dopiero po krwawej i bezsensownej jatce powstania styczniowego stało się jasne, co było właściwie jasne co najmniej od 1831 r. - że naród polski nie jest w stanie na drodze zrywu zbrojnego pokonać dwóch-trzech wielkich mocarstw na raz. Polacy przystąpili do spokojnej pracy - gospodarczej, oświatowej, naukowej, politycznej (stańczycy - którzy przy okazji wprowadzili do badania historii podejście naukowe, a nie życzeniowo-czytankowe).

Dzięki tym wysiłkom zebrano zapasy, których można było użyć w chwili przesilenia Europy dziewiętnastowiecznej, kiedy moment okazał się naprawdę odpowiedni. Co prawda wkrótce wystąpił Sienkiewicz i odnowił teorię, wg której Polacy są wyjątkowi i nie myśl i praca, ale Matka Boska i husarskie skrzydła zapewnią im sukcesy - ale na szczęście, mimo werbalnego poparcia, aż do śmierci Marszałka Piłsudskiego nikt nie poddał tej teorii kolejnej praktycznej próbie.

Najważniejsze jednak, że osłabło porozumienie rosyjsko-pruskie, które starał się podtrzymywać Bismarck również na gruncie trzymania buntowniczych Polaków w ryzach. Wilhelm II, rozpoczynając swoją tragiczną Weltpolitik zabarwioną twardogłowym nacjonalizmem, nie zabiegał już tak silnie o przymierze z caratem. Bo nie bano się (wydawało się zamkniętej) sprawy polskiej. W konsekwencji pękły lody, które dotąd ścinały Polskę i obie kry - rosyjska i niemiecka - popłynęły w swoją stronę. Możliwy stał się tak zbawienny dla nas konflikt.

elektryczny
O mnie elektryczny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura